Na święta uciekłam z miasta w bajkowo białe, ośnieżone Tatry. Z przyjacielem dotarliśmy do Murowańca, gdzie akurat byli już moi znajomi z Warszawy. Zastanawialiśmy się, co robić i dokąd iść w kolejne dni, ale natura zdecydowała za nas. Padający śnieg i zagrożenie lawinowe uniemożliwiły przejście przez góry do Pięciu Stawów czy gdziekolwiek indziej. Ograniczyliśmy się więc do spacerów nad Czarny Staw Gąsienicowy i zakończonej szybko próby wejścia na Karb pod Kościelcem. Nie dało się też dojść nad Zielony Staw Gąsienicowy, bo przedzieranie się przez zaspy śniegu, chociaż zabawne, sprawiło, że bardzo zmarzłam.

Przez te kilka dni byliśmy świadkami kilku interwencji TOPR-owców. Wszystkie zakończyły się szczęśliwie, ale to tylko pokazuje, że nawet pójście na Kasprowy Wierch i z powrotem w takich warunkach do bezpiecznych nie należy – jedna grupa zagubiła się w zawierusze śnieżnej, inna osoba zupełnie nieświadomie zeszła na stronę słowacką. Tak więc góry piękne zimą są, ale trzeba wobec nich zachować jeszcze więcej pokory niż zwykle.

Schronisko Murowaniem schowane za ośnieżonymi drzewami
Widok na zimową Halę Gąsienicową
Schronisko Murowaniec jak zamek w śnieżnej krainie
Zasypane śniegiem krzewy

GRUDZIEŃ 2018

Leave a comment

%d bloggers like this: