Jeśli średni plecak damski to coś, nad zakupem czegoś się zastanawiasz, to postaram się trochę ułatwić ci to zadanie. Długo nosiłam się z zamiarem kupna plecaka na krótsze wypady, a kiedy wreszcie finanse pozwoliły, okazało się to zadaniem trudniejszym, niż myślałam. Wybór jest naprawdę duży, co nie zawsze jest zaletą. Jaki system nośny, czy decydować się na model dla kobiet, jaka firma, jaki kolor, komora jedna czy więcej. Niekończące się pytania, których przybywało przy kolejnych wizytach w sklepach.
Ostatecznie głównym dylematem dla mnie okazał się wybór systemu nośnego – czy zmniejszyć wagę i zrezygnować ze stelaża, czy jednak pozwolić na cyrkulację powietrza i przewiew na plecach nawet kosztem dodatkowych gramów i tego irytującego (mam nadzieję, że to kwestia przyzwyczajenia) wgłębienia wewnątrz plecaka. Stwierdziłam, że skoro będę go często zabierała na weekendowe wiosenne i letnie wypady w góry, to ta przestrzeń na plecach się przyda. Potem to już tak naprawdę drobiazgi i kwestie estetyczne.
Trochę nieświadomie wybrałam trzy modele dla kobiet, spośród nich miałam wybrać ten, który przez następne lata będzie mi towarzyszył w wyjazdach. Stanęło na: Gregory Jade 38, Osprey Sirrus 36 i Deuter Futura Pro 38.
System nośny
System nośny jest w zasadzie podobny we wszystkich trzech plecakach. Dopasowany do kobiecej sylwetki, z szerokim i wygodnym pasem biodrowym. We wszystkich został zastosowany jakiś rodzaj siatki – w Ospreyu to AirSpeed, w Gregorym – Free Float, a w Deuterze – Aircomfort Sensic Pro. Każda firma ma swój patent, ale myślę, że w jakimś stopniu są do siebie podobne i dobrze sprawdzą się przy wyższych temperaturach. Oczywiście część, która będzie opierać się na biodrach nadal będzie szczelnie przylegała do ciała, ale już na plecach będzie można poczuć przepływ powietrza.
Dostęp do wnętrza plecaka
Tutaj widać kilka różnic, które mogą być ważne przy ewentualnym wyborze.
W Gregorym jest tylko jedna komora, ale za to oprócz tradycyjnego dostępu od góry można otworzyć przednią część, trochę jak w walizce, wydaje się to bardzo wygodnym rozwiązaniem.
Osprey ma dwie komory – górną i niewielką dolną. Z tym że przegródki nie da się odpiąć. Do tego do głównej komory można dostać się jeszcze z boku.
Deuter ma dwie komory, przegródkę można odpiąć i zrobić jedną dużą komorę. Nie ma do nich dodatkowego dostępu, ale za to z obu boków są dodatkowe kieszenie.
Pokrowiec przeciwdeszczowy
We wszystkich trzech plecakach w komplecie dostaniecie pokrowiec przeciwdeszczowy. W Ospreyu i Deuterze znajduje się on w specjalnej kieszonce na spodzie plecaka, w Gregorym – w wewnętrznej kieszeni klapy.
Klapa
Klapa we wszystkich modelach zapinana jest na dwie klamerki. Jedna kieszeń znajduje się na zewnątrz, drugą od strony wewnętrznej. W Deuterze są one największe, dodatkowo od środka znajdziecie nadrukowaną instrukcję postępowania w razie wypadków. Mam wrażenie, że najmniej wygodny dostęp do górnej kieszeni jest w Ospreyu.
Pas biodrowy
We wszystkich tych modelach po obu stronach pasa biodrowego znajdują się kieszonki zapinane na zamek. Mój telefon o wymiarach ok. 7,5 x 15 cm mieścił się w nich bez problemu. Paski zaciągane są do środka, a więc w tę wygodniejszą stronę.
System do camelbaga
To chyba już standard i również w tych plecakach taki znajdziecie. Ja do tej pory nigdy z tego nie korzystałam, zawsze noszę ze sobą butelkę. Nie wiem więc, na co zwracać uwagę, ale odnotowuję, że jest.
Kieszonki boczne
A skoro już o piciu mowa, to kieszenie boczne, w których ja zawsze noszę butelkę – wszystkie są na tyle głębokie i wygodne, że z żadnej butelka nie powinna wypaść.
Kieszeń przednia
W Deuterze i Gregorym to kieszonka zapinana na klamerkę. W Ospreyu na zamek, trochę bardziej chroniona np. przed deszczem, ale odrobinę trudniej dostępna, jeśli na przykład chce się szybko wsunąć mapę.
Mocowanie kijków / czekana, dodatkowe troczki, paski itp.
Każdy z plecaków wyposażony jest w specjalne pętelki. Dodatkowo w Ospreyu jest system Stow-on-the-Go™, który na pierwszy rzut oka wydał mi się dziwny, ale po obejrzeniu filmiku stwierdzam, że przypinanie kijków bez zdejmowania plecaka jest bardzo fajnym pomysłem.
W każdym plecaku łatwo zaczepicie okulary na specjalnej gumce na pasach ramiennych. Gregory ma tam dodatkową gumkę, dzięki której na pewno swoich okularów nie zgubicie.
Wszystkie plecaki mają boczne taśmy kompresyjne, dzięki którym można dopasować rozmiar plecaka do potrzeb. Oczywiście w każdym jest regulowany pasek piersiowy (Osprey z jednej klamerki zrobił gwizdek) oraz uchwyt do przenoszenia plecaka w dłoni.
Waga
Szukałam plecaka o pojemności 35 – 40 litrów, poza tym, jeśli chodzi o specyfikację, sprawdzałam tylko jedną wartość – wagę. I tak:
- Gregory Jade 38 – 1345 g dla rozmiaru S/M
- Osprey Sirrus 36 – ok. 1512 g
- Deuter Futura Pro 38 – ok. 1640 g
Cena
Swój duży plecak kupowałam kilka dobrych lat temu i trochę zaskoczyły mnie aktualne ceny, ale akurat w sklepie, w którym kupowałam, wszystkie trzy były przecenione i ich cena wahała się od ok 500 do 580 zł (nowe kosztują od ok. 730 do 780 zł).
Dodatkowe uwagi:
Plecak Deutera można postawić i się nie przewraca, wydaje się największy.
Starałam się opisać to, na co ja zwracam uwagę, ale jeśli chcecie sprawdzić dokładną specyfikację techniczną, to odsyłam do stron producentów: Gregory Jade 38, Osprey Sirrus 36, Deuter Futura Pro 38.
Co wybrałam?
Który plecak wybrałam? Osprey Sirrus. Co zadecydowało? Nie mam pojęcia. Oglądałam te plecaki na wszystkie strony, przymierzałam i nie byłam w stanie wybrać czegoś, co ostatecznie przekonałoby mnie do jednego z nich. Myślę, że wygrało przywiązanie do marki, bo mam już mały i duży plecak tej firmy, i ciekawy, śliwkowy kolor. Wydaje mi się, że byłabym zadowolona niezależnie od tego, który z nich bym wybrała.
Może więc nie jest to odpowiedź na pytanie, jaki plecak wybrać, ale na pewno wszystkie te trzy opcje warto rozważyć, jeśli akurat szukacie średniej wielkości plecaka.
Jak się sprawdza?
Niestety pierwszy prawdziwy test nie został przeprowadzony na górskiej wycieczce, a na wyprawie do sklepu po zapasy na czas kwarantanny. Pomimo ciężaru niosło się go bardzo wygodnie. Jednak główna, jak i dolna komora wydają się dość małe – dla mnie to nie problem, bo takiego plecaka szukałam, w razie czego mam jeszcze większy. Podobnie wyglądałoby to w Gregorym. Jeśli jednak ktoś woli mieć nieco więcej przestrzeni, to jak wspomniałam wcześniej – Deuter sprawdziłby się lepiej.
Edit z przyszłości: miałam już okazję nie raz zabrać ten plecak w góry i na inne wycieczki. Jakie wnioski?
Być może stelaż wcale nie jest konieczny. Zdecydowałam się na taki wariant, ponieważ uznałam, że dzięki temu lepszy będzie przepływ powietrza na plecach. Jednak i tak noszę plecak na nieco poluzowanych paskach, oparty bardziej na biodrach. Odstawałby więc od pleców i pozwalał na przepływ powietrza tak czy inaczej, natomiast nie zabierałby cennej przestrzeni i ułatwiał pakowanie. Jednak to wygięcie w środku czasem przeszkadza. Druga rzecz to spód. Jak wspomniałam już wcześniej, jedynie Deuter miał płaskie dno, które pozwalało na postawienie plecaka. W przypadku mojego Ospreya plecak podpiera się na dolnej części stelaża i zawsze trzeba go o coś oprzeć, a i tak zdarza mu się przewrócić, jeśli nie zwrócę uwagi na odpowiedni kąt.
Czy te wady mi przeszkadzają? Nie aż tak bardzo. Nie uniemożliwiają korzystania z plecaka, nie irytują i można się do nich przyzwyczaić albo po prostu zaakceptować. Czy gdybym mogła wybrać jeszcze raz, zmieniłabym wybór? Być może. Chętnie potestowałabym dłużej Deutera.
KWIECIEŃ 2020