Z racji swojego położenia Dublin oferuje kilka bardzo ciekawych opcji na krótkie wypady. Osoby, które kochają morze, nie powinny być zawiedzione. Ale ci, którzy mają ochotę na większy wysiłek, też znajdą coś dla siebie. Okolice Dublina to sporo możliwości obcowania z naturą – na klifach, w lesie czy w niewysokich górach.

Żeby łatwiej się poruszać po tych wszystkich miejscach, polecam zainstalować sobie mapę offline – ja korzystam z mapy.cz. Pokazuje ona nie tylko oznakowane szlaki, ale też inne ścieżki, i bardzo mi się przydała.

Półwysep Howth

Półwysep Howth to idealne miejsce na jednodniowy, a nawet półdniowy wypad. Znajduje się blisko północno-wschodniego skraju miasta i łatwo dostać się tam pociągiem albo autobusem. Do wyboru jest kilka szlaków, więc można dopasować trasę do ilości wolnego czasu.

Wszystkie szlaki zaczynają się przy stacji kolejowej. Strzałki pokierują was w odpowiednią stronę. Najpierw trzeba przejść przez tę niewielką miejscowość. Po kilku minutach dojdziecie do betonowej promenady po lewej stronie, którą można dojść do latarni. Natomiast droga skręcająca w prawo stromym podejściem poprowadzi was właściwym szlakiem. Po dojściu na tzw. Nose of Howth, czyli niewielkie wzgórze, skręcacie w prawo i idziecie już pięknym, wschodnim brzegiem półwyspu.

Po ok. 2 kilometrach, w okolicach the Summit, szlaki rozdzielają się i tam trzeba zdecydować, co dalej.

Szlaki na półwyspie Howth:

Howth Cliff Path loop, szlak zielony, o długości 6 km, cofa się wzdłuż brzegu, ale nieco powyżej początkowego szlaku i później odbija w głąb. Można oczywiście zmienić końcówkę trasy, żeby pozostać na ścieżce prowadzącej klifami, i wrócić do Nose of Howth. A stamtąd znaną już drogą w dół.

Howth Tramline Loop, szlak niebieski, o długości 7 km, podchodzi do The Summit i od razu wchodzi w zabudowaną część półwyspu, by po jakimś czasie połączyć się z zielonym.

The Black Linn loop, szlak czerwony, o długości 8 km, również przechodzi przez the Summit, ale szybko oddziela się od niebieskiego i omija zabudowania, przechodząc przez wzgórze zwane Ben of Howth.

The Bog of Frogs loop, szlak fioletowy, o długości ponad 10 km, jest najtrudniejszy (ale nie trudny) z wymienionych. Okrąża półwysep aż do jego południowo-zachodniej części i tam skręca w głąb.

Wszystkie powyższe szlaki w pewnym momencie łączą się i wspólnie kończą przy stacji kolejowej.

Natomiast jest jeszcze jeden szlak, okrążający cały półwysep i kończący się w Sutton. Jest najdłuższy z nich wszystkich i ma 11,6 km. Prawie cały szlak oferuje ładne widoki, w drugiej jego części jest kilka zejść na plaże. Jedynie końcówka idzie wzdłuż najpierw spokojnej, a później trochę bardziej ruchliwej ulicy. 

Byłam na półwyspie Howth dwa razy i przeszłam pierwszą i ostatnią propozycję. Zielony szlak wybrałam na pierwszy raz, kiedy byłam jeszcze zmęczona po podróży. Całość nie powinna zająć więcej niż dwie godziny łącznie z jakąś przerwą. Natomiast bardzo polecam inne warianty, chociażby dlatego, że będzie tam mniej osób. 

Informacje praktyczne:

Do Howth można dostać się na kilka sposobów:
– pociągiem na linii Bray – Howth, który w Dublinie zatrzymuje się m.in. na stacjach Tara Station czy Connolly. Howth to ostatni przystanek, nie przegapicie. Tutaj możecie sprawdzić rozkład jazdy,
– na półwysep dojeżdżają też autobusy H3, 6. Obiema liniami można się dostać zarówno do stacji kolejowej w Howth, jak i na Summit w głębi półwyspu. Tutaj zaplanujecie sobie podróż.

Koszt dojazdu to ok. 2,65 w jedną stronę albo 5 euro w przypadku biletu powrotnego. Z kartą Leap bilet w jedną stronę to 2 euro.

Z Bray do Graystones (albo odwrotnie)

Obie miejscowości znajdują się na południe od Dublina i łączy je szlak biegnący wzdłuż wybrzeża. Dojazd jest równie prosty jak na Howth – dostaniecie się tam tym samym pociągiem, tylko jadącym w przeciwną stronę. Bray to przedostatnia stacja na linii, Graystones – ostania, można więc wysiąść w jednej z tych miejscowości i dojść brzegiem do drugiej. 

Ja wysiadłam w Bray, stacja nazywa się Bray Daly. Przez niewielkie miasteczko, mijając lunapark, podeszłam pod widoczną na wprost górkę – Bray Head. Oficjalny szlak obchodzi ją z lewej strony, i biegnie w połowie zbocza. Ja wybrałam inny wariant, chociaż… nieświadomie. Niezależnie od tego, na którą wersję się zdecydujecie, będziecie zadowoleni. Ścieżki biegną równolegle do siebie – jedna środkiem zbocza, bliżej torów kolejowych, druga – grzbietem. Podejrzewam jednak, że na tej pierwszej, jako trasie oficjalnej, może być więcej ludzi.

W dzień mojej wycieczki było duszno i mimo że nie było upału, to podejście wydało się dziwnie męczące, ale nie trudne. Powinno zająć ok. 20 minut. Na samym szczycie wiał  już rześki wiatr, widać było Dublin, Howth i morze. Intuicyjnie poszłam dalej ścieżką schodzącą po przeciwległej stronie od tej, którą dotarłam na górę. Założyłam, że to właśnie Bray-Greystones Walk. Trawiaste zbocza i piękny widok na morze. Na niewielkiej polance stoi mobilna kawiarnia Brew with a view.

W pewnym momencie ścieżka rozgałęzia się i dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że muszę zejść w stronę morza i tym sposobem… dotarłam do rzeczywistego szlaku. To mniej więcej połowa drogi i tutaj robi się zdecydowanie mniej widokowo. Ścieżka przechodzi przez zarośla i krzaki jeżyn, które ograniczają widok. 

Na obrzeżach Greystones przysiadłam na kamienistej plaży. Para spacerowiczów z psem niespiesznie przemierzała kolejne metry. Nie jestem fanką morza i częstego spędzania nad nim czasu, ale nawet ja, tak chociaż raz do roku, lubię posiedzieć nad jego brzegiem, popatrzeć w bezkres granatu i posłuchać szumu fal. To jeden z tych dźwięków i w ogóle sytuacji, które działają na mnie bardzo uspokajająco. 

Po minięciu plaży, idąc cały czas prosto, przejdziecie przez miasteczko i dojdziecie do stacji kolejowej, skąd najwygodniej będzie dostać się z powrotem do Dublina. 

Informacje praktyczne:

Dojazd – pociągiem Dart w kierunku Graystones. Odjazd m.in. ze stacji Connolly czy Tara Station. Wysiądźcie w Bray Daly i idźcie w kierunku jazdy pociągu albo dojedźcie do Greystones i wybierzcie kierunek przeciwny.

Koszt dojazdu to ok. 2,65 w jedną stronę albo 5 euro w przypadku biletu powrotnego. Z kartą Leap bilet w jedną stronę to 2 euro.

Ticknock Forest

Okolice Dublina to też kilka lasów. Jednym z nich jest Ticknock Forest, położony na południowych obrzeżach miasta. Miejsce częściowo zalesione, częściowo porośnięte wrzosowiskami, z dwoma niewielkimi szczytami – Two Rock Mountains i Three Rock Mountains. Możecie się przejść pętlą Fairy Castle Loop albo po prostu poszwendać się tam, gdzie będziecie mieli ochotę, tak jak ja to zrobiłam. 

W czasie mojej wycieczki początek dnia był ciepły z kilkoma przejaśnieniami. Po jakimś czasie przyszły ciemniejsze chmury, co nadało temu miejscu klimatu prawdziwych szkockich wrzosowisk (wprawdzie nigdy tam nie byłam, ale tak je sobie wyobrażam). Ale też sprawiło, że zrobiło się bardzo zimno. Dlatego nawet w lipcu warto wziąć ze sobą cieplejsze ubranie. 

Jak tu dojechać

Autobusem nr 16 trzeba dojechać do przystanku Kingstone, nr 5171. Następnie trzeba się dostać na Ticknock Road, która poprowadzi Was w górę. Można tam dojść skrótem, który zaznaczyłam na mapce – przejść przez wzgórze, a później przez barierkę (da się przejść tam, gdzie kończą się ekrany akustyczne, robi to wiele osób, a barierka jest niska) albo pójść uliczkami naokoło.

Park Narodowy Gór Wicklow

Temu miejscu poświęciłam osobny wpis, w którym pokazuję dwie opcje – na 1- i 2-dniowy pobyt. Znajdziecie go, klikając tutaj. Dla mnie to magiczne miejsce z bieszczadzkim klimatem. 

***

Okolice Dublina dają sporo możliwości na kontakt z przyrodą i odpoczynek od miasta. Łatwo można dostać się i nad morze, i w góry. Mając do dyspozycji parę dni, możecie jednego dnia poleżeć na plaży, a kolejnego trochę się zmęczyć, wchodząc na kilkusetmetrowe wzniesienia. 

A jeśli szukacie pomysłów na zwiedzanie Dublina, to zapraszam tutaj.

STYCZEŃ 2023

Leave a comment

%d bloggers like this: