Na wyjazdach zawsze wychodzę wcześniej, czy to w góry, czy gdziekolwiek indziej. I to dobra zasada. Jeśli osoba z danego miejsca mówi, że to blisko, 10 minut, tylko prosto i w prawo, to może się okazać, że jednak tych minut jest bliżej 20 i że jak skręcicie w prawo, to potem trzeba jeszcze raz w prawo, żeby później w lewo, bo jednak trzeba coś obejść, a potem jeszcze tracicie czas na sprawdzanie na mapie, gdzie właściwie jesteście. Ale zdążyłam na pociąg z Kłodzka do Polanicy Zdroju, żeby później tego dnia dotrzeć w Góry Orlickie.
Zielony szlak przebiega tuż koło dworca. Najpierw droga stromym podejściem dochodzi do Pokrzywna, mijam leśniczówkę i wchodzę w las. Tuż przed Kamienna Górą pojawiają się skałki, widać ślady magnezji, więc robi mi się cieplej na sercu na myśl, że ktoś się tu czasem wspina.
Spory fragment szlaku to szeroka, płaska droga wysypana białym żwirkiem.
Mijam wiele osób zbierających grzyby, ale dziwnie się czuję, gdy ktoś podchodzi do mnie z nożem (no dobra, nożykiem), pytając o to, jak ma dojść do parkingu. W pewnym momencie znowu wahanie, na drzewie oznaczenie szlaku, a tuż za nim rozwidlenie.
Nic nie sugeruje skrętu, więc idę prosto, ale bacznie obserwuję drzewa. A dalszych śladów szlaku brak, wracam więc i wybieram drugą opcję, pod górę. Dopiero po jakimś czasie zauważam znak. Trochę ulga, a trochę myślę, że mogliby jednak zaznaczyć ten skręt.
Torfowisko pod Zieleńcem
Dodatkową atrakcją jest rezerwat Torfowisko pod Zieleńcem. Szkoda, że przekwitły już wełnianki, bardzo je lubię. Przez torfowisko przechodzi się kładką, drugą część obejrzeć można z wieży widokowej.
Bezlistne brzozy, mchy, ale także chronione rosiczki i występujące w zaledwie trzech miejscach w Polsce brzozy karłowate tworzą specyficzny klimat, przyrównywany do tundry arktycznej.
Ta część trasy przechodzi przez Góry Bystrzyckie, dopiero za Zieleńcem, do którego idę, zaczynają się Góry Orlickie, które są moim celem na ten dzień. Wcześniej jednak odpoczynek przy schronisku.
Niespodziewane spotkanie
Tymczasem przy stolikach na zewnątrz kręci się i podbija książeczki nie kto inny jak czteroosobowa grupa, którą spotkałam dzień wcześniej na Kłodzkiej Górze! Właśnie zeszli z Orlicy i mieli jechać na Jagodną. Zwierzyłam się, że mam obawy związane z noclegiem – miałam dojść do Dusznik, ale parę dni wcześniej wyczytałam, że miasteczko terroryzowane jest przez grupę lokalnej młodzieży. Zmartwili się bardzo i obiecali po mnie przyjechać i zabrać do Polanicy, gdzie mieli bazę wypadową. Tak też się stało, ale to później.
Najpierw ruszyłam znów zielonym szlakiem na Orlicę. Podejście od strony Zieleńca jest bardzo przyjemne, szeroka droga nie sprawi większych problemów.
Orlica – 1084 m n.p.m.
Pod koniec jeszcze ok 200 metrów już bez szlaku i parędziesiąt w lewo w głąb lasu. I oto szczyt. Jest tabliczka i pomnik, ale dookoła drzewa, więc po pamiątkowym zdjęciu schodzę w stronę Sołtysiej Kopy.
Ta droga jest bardziej stroma i kamienista, więc dla zmęczonej osoby to była dobra kolejność, chociaż wybrana zupełnie nieświadomie. Później jeszcze kilkaset metrów wzdłuż głównej ulicy i siadam na parkingu koło Sołtysiej Kopy. Co jakiś czas zatrzymują się tam przejeżdżające osoby, żeby zrobić zdjęcie – to punkt widokowy (chociaż mnie bardziej podobał się widok nieco wcześniej). Ja za to czekam na moją warszawską czwórkę, która rzeczywiście przyjeżdża i już spokojna, jadę z nimi do Polanicy.
Herbata ze szklanki w koszyczku
Jest poza sezonem, więc chociaż to weekend i trochę ludzi kręci się po centrum, bez problemu znajduję nocleg. W centrum i przy większości skrzyżowań znajdują się słupki kierujące do różnych hoteli i pensjonatów. Szukam czegoś niezbyt drogiego… Dom Polonez brzmi nieźle! 50 zł za pokój z łazienką, a do tego mogę się napić herbaty ze szklanki w koszyczku. Och, wspomnienia z dzieciństwa.
Tak wyglądała moja trasa tego dnia:
Informacje praktyczne:
- pociąg na trasie Kłodzko – Polanica Zdrój: 4 zł
- nocleg w Polanicy Zdrój: 50 zł za pokój z łazienką Dom Polonez
PAŹDZIERNIK 2019