Wyjazd w góry to nie wypad jak każdy inny. Kiedy zacznie padać, nie schowacie się w przytulnej kawiarni. Kiedy poczujecie głód, nie wejdziecie do sklepu, żeby kupić przekąskę. A kiedy zwichniecie kostkę, taksówka nie odwiezie was w kilka minut do domu czy do lekarza. Dodatkowo pogoda potrafi zmienić się bardzo szybko. Co spakować na krótki wyjazd w góry? Warto taki wyjazd dobrze zaplanować i spakować się tak, żeby niczego nie zabrakło, ale też żeby nasz plecak nie był cięższy niż to konieczne.

To, co ze sobą zabierzemy, zależy przede wszystkim od pory roku, prognozowanej pogody i gór. Inaczej trzeba się spakować w Tatry, inaczej w niższe i łatwiejsze góry. Ten wpis chciałabym poświęcić krótszym, weekendowym wypadom właśnie w takie niższe góry – Beskidy, Sudety itp. oraz sezonowi wiosna / jesień i lato. Do tego zakładam, że nocleg będzie w schronisku górskim albo kwaterze i będziemy mieć dostęp do podstawowych zdobyczy cywilizacji. Oczywiście jest to lista elastyczna, w upalny dzień raczej nie będą nam potrzebne rękawiczki, za to wiosną i jesienią mogą się przydać. Tak więc ostateczną listę trzeba dopasować do warunków.

Podstawa do wygodny plecak. Na taki weekendowy wyjazd przyda się plecak średniej wielkości, ok. 30 – 40 litrów.

Pakujemy do niego lub zakładamy na siebie:

UBRANIA

Wygodne buty trekkingowe – temat rzeka. Najlepiej z odpowiednią podeszwą, dzięki której nie będziemy się ślizgać po szlaku, i za kostkę, co w większym stopniu uchroni nas przed jej skręceniem. Warto spojrzeć na właściwości wodoszczelne butów, wybierając te z goretexem lub podobnymi materiałami. Ich wadą jest jednak to, że utrudniają przepływ powietrza, więc w ciepły dzień mogą zmniejszać komfort, ale często jest po prostu coś za coś. Ja daję radę w tych samych butach od wiosny do jesieni, ale w tym sezonie będę testować niskie buty.

Spodnie trekkingowe – oddychające i szybkoschnące, są najbardziej praktycznym wyborem. Co jeśli się takich nie ma? Polecam spodnie, które nie będą krępowały ruchów, na przykład nieco luźniejsze albo ze stretchem. Ja przez kilka lat brałam właśnie niezbyt grube, ale dość luźne spodnie bawełniane albo jeansy ze stretchem i do tego cienkie spodnie przeciwdeszczowe, jeśli zapowiadany był deszcz. Ogólnie jednak odzież z bawełny i zwykłe sztywne jeansy nie są polecane, ponieważ długo schną i nie odprowadzają wilgoci. Mogą też utrudniać ruchy, gdy akurat trzeba wspiąć się pod górę.

Legginsy – przydadzą się w chłodniejsze dni wiosną i jesienią. Sprawdziłabym jednak prognozę pogody i uwzględniła warunki w danych górach, być może będzie na tyle ciepło, że dodatkowa warstwa nie będzie potrzebna.

Spodnie przeciwdeszczowe – zależnie od tego, jakie właściwości mają nasze główne spodnie i jaka jest zapowiadana pogoda. Jeśli ryzyko opadów jest małe, nie będą one potrzebne. Ja na ogół brałam je ze sobą, ponieważ nie miałam spodni technicznych, jednak rzadko je zakładałam – tylko w przypadku opadów śniegu i silnego wiatru z deszczem. W innych przypadkach delikatny deszcz nie szkodził, a spodnie w miarę szybko wysychały dzięki temperaturze ciała.

Kurtka – najlepiej taka, która ochroni przed wiatrem i deszczem, ja najczęściej decyduję się na kurtkę softshellową. W chłodniejsze dni warto założyć kurtkę typu hardshell, o ile taką macie – czasem trzeba stworzyć po prostu zestaw z tego, co się ma, zamiast inwestować grube pieniądze w ubrania na każdą sytuację. W przypadku, gdy zapowiadany jest deszcz, biorę ze sobą też kurtkę typowo przeciwdeszczową. Jeśli jednak planujecie wypad w bardziej odkryte góry, to możecie też pomyśleć o poncho, które narzucicie przy okazji na plecak i które osłoni częściowo spodnie.

Czapka – z wyjątkiem upalnych dni czapka przydaje mi się właściwie zawsze. Na grzebiecie, odkrytych szczytach, rankiem albo wieczorem jest spora szansa, że będzie chłodno, warto więc okryć głowę. Alternatywnie można użyć buffa i założyć kaptur kurtki. Latem: szczególnie jeśli będziemy w terenach odsłoniętych, koniecznie czapka z daszkiem / buff / chusta, żeby chronić głowę przed słońcem.

Rękawiczki – podobnie jak czapka, przydadzą się prawie zawsze. W przypadku niepewnej pogody warto mieć nawet dwie pary – cieńsze i grubsze, w razie gdyby jedne się zmoczyły albo gdyby trzeba było dogrzać dłonie (mnie bardzo marzną ręce i druga para rękawiczek to patent, którego nauczyło mnie doświadczenie).

Bluza stretchowa albo polarowa – przyda się zawsze, nawet letni wieczór na większej wysokości może okazać się całkiem chłodny. Warto mieć chociaż jedną taką bluzę techniczną, która nie tylko ogrzeje, ale i odprowadzi nadmiar wilgoci.

Parę koszulek z krótkim rękawem albo bokserek, do tego jedna z długim (oddychające) – w zależności od zapowiadanej pogody albo tego, czym dysponujecie.

➡ Oczywiście bielizna i skarpety – tych ostatnich warto wziąć o jedną parę więcej, szczególnie gdy zapowiadają się deszcze.

Klapki – przydadzą się pod prysznic, poza tym w wielu schroniskach obowiązuje zakaz wchodzenia do części mieszkalnej w zwykłych butach. Dobrze jest też dać odpocząć stopom po całym dniu chodzenia.

Kosmetyki, które pakuję na wyjazd w góry

KOSMETYKI

Zabieram tylko niezbędne minimum i w minimalnej ilości. O ile warto spakować dodatkowe ubrania, to na pewno nie ma sensu nosić ze sobą całego opakowania żelu pod prysznic albo kremu w szklanym słoiczku. Warto więc znaleźć parę patentów, które będą się sprawdzały, np. wziąć tylko jedną rzecz do mycia twarzy, ciała i włosów, albo przełożyć trochę danego kosmetyku do małego pudełeczka. Ja korzystam z opakowań po zużytych kosmetykach, dokupiłam też parę małych pojemniczków w Rossmannie). Zdarzy mi się dostać próbki kremów, zostawiam je właśnie na wyjazdy. Do mycia zabieram kawałek mydła albo przelewam trochę żelu do małej buteleczki, która została mi po hotelowym zestawie. Podobnie z pastą do zębów – przekładam trochę do małego pojemniczka albo zabieram końcówkę w tubce, jeśli akurat mam.

Te zakręcane pojemniczki pakuję jeszcze na ogół w foliową strunówkę, lepiej się zabezpieczyć niż mieć całą kosmetyczkę w jakiejś mazi.

Szczoteczka i pasta do zębów – jak wspomniałam wyżej, na krótki wyjazd szkoda brać cała tubkę. Jeśli akurat mam resztkę, to zabieram ze sobą, jeśli nie, przekładam trochę do małego, zakręcanego pojemniczka.

Krem do twarzy – wykorzystuję próbki, które dostałam.

Żel pod prysznic – stawiam na minimalizm, w końcu to krótki wyjazd i nie musimy mieć ze sobą naszych magicznych eliksirów. Najczęściej biorę więc małą buteleczkę z żelem, przyda się też przy dłuższym wyjeździe, jeśli muszę umyć włosy.

Grzebień – niekonieczny, jeśli nie myję włosów, to radzę sobie bez niego, ale ważne, żeby nie pakować dużej szczotki.

Krem z filtrem – polecam nie tylko latem, ja właściwie zawsze mam ze sobą małe opakowanie kremu z filtrem 50.

Ręcznik – nawet jeśli schroniska, w których śpię oferują ręczniki za dodatkową opłatą, biorę zawsze swój, to bardziej ekologicznej i ekonomiczne rozwiązanie. Ale jak rzecznik to tylko lekki, szybkoschnący z mikrofibry. Niedawno kupiłam nowy firmy Dr. Bacty, który ma powłokę antybakteryjną i na razie dobrze się sprawdza. Niestety niektóre ręczniki potrafią naprawdę nieprzyjemnie pachnąć, nawet jeśli wyschną.

Papier toaletowy – warto mieć przy sobie, wiadomo. Ja biorę dłuższy kawałek, składam, żeby się go później dobrze urywało i pakuję do małej strunówki, którą mam gdzieś pod ręką, tak żeby nie trzeba było szukać w kosmetyczce. Najlepszy pewnie byłby szary papier, niechlorowany i bez zapachu – zakopany czy przysypany liśćmi szybko się rozłoży.

APTECZKA

Sprej przeciw kleszczom i coś do ich wyciągania – kleszczy jest coraz więcej i coraz częściej są nosicielami bakterii boreliozy. Żeby uniknąć 3-tygodniowej terapii antybiotykami, a tym bardziej pełnego leczenia na tyle nieprzyjemna choroba, lepiej porządnie się zabezpieczyć. Ja stosuję Muggę.

Plastry przeciw odciskom – nawet w najwygodniejszych butach po całym dniu chodzenia może was co nieco obetrzeć. Jeśli macie w miarę nowe, nierozchodzone buty, to koniecznie! Polecam plastry tego typu, są zrobione z miękkiego tworzywa i stają się taką jakby drugą skórą. U mnie się bardzo dobrze sprawdzają i mają dobry klej, na ogół przecinam je wzdłuż, żeby były mniejsze.

Tabletki przeciwbólowe – mogą się przydać, ja nie miałam jednak nigdy takie sytuacji i nie zabieram ich ze sobą.

Bandaż elastyczny – w przypadku np. skręcenia kostki pozwoli nam usztywnić to miejsce. Przed wyjazdem warto też sprawdzić, jak prawidłowo bandażować parę miejsc, szczególnie właśnie kostki.

Zatyczki do uszu – szczególnie jeśli śpicie w wieloosobowym pokoju w schronisku i macie tzw. lekki sen.

URZĄDZENIA ELEKTRONICZNE

Dobrym zwyczajem jest naładować wszystkie urządzenia tuż przed wyjazdem, szczególnie telefon, którego używa się najczęściej. Na czas samej wędrówki często przełączam swój telefon w tryb samolotowy, co bardzo ogranicza zużycie energii. W zależności od długości wyjazdu mogę wziąć dodatkową baterię do aparatu, ale wiem, ile mniej więcej wytrzymuje. Staram się nie fotografować wszystkiego, co popadnie, więc na krótki wyjazd wystarczy jedna, w pełni naładowana.

Zabieram też ze sobą czytnik. Chociaż po całym dniu wędrówki często jestem zbyt zmęczona, żeby skupić się na czytaniu, to jednak lubię mieć ze sobą coś na czas przejazdu, czekania na pociąg itp.

Telefon i ładowarka – na czas wędrówki przełączam telefon w tryb samolotowy. Ładowarkę biorę na 2-dniowe i dłuższe wyjazdy.

Power bank – jeśli wiecie, że będziecie zużywać dużo energii, albo w miejscu, w którym będziecie spać, np. nie ma prądu.

Aparat – to już w zależności od tego, czy macie i czy potrzebujecie. Ja biorę prawie zawsze, ale w międzyczasie zmieniłam dużą i ciężką lustrzankę na mniejszy i zdecydowanie lżejszy bezlusterkowiec. Raczej ograniczam liczbę robionych zdjęć, więc na ogół biorę jedną baterię i kartę, ale warto pomyśleć, co będzie nam potrzebne. W przypadku kręcenia filmów konieczne będą zapasowe.

Czołówka – biorę prawie zawsze, ale często planuję długie trasy i końcówka wypada już po zmroku. Na krótsze odcinki pewnie bym zrezygnowała, tym bardziej że zawsze wstaję wcześnie, żeby mieć jak najwięcej dnia do wykorzystania. Ale nawet jeśli sama rzadko korzystam, to raz dzięki temu komuś pomogłam. Wraz z odesłaną czołówką dostałam takie miłe podziękowanie.

Podziękowania dla dziewczyny z gór

Czytnik – to już trochę luksus, ja jednak zawsze biorę.

JEDZENIE I PICIE

Woda – to podstawa, lepiej mieć trochę za dużo niż trochę za mało. Potrzebna ilość zależy od trasy, temperatury albo na przykład od tego, czy po drodze będzie można uzupełnić zapas w schronisku czy jakimkolwiek innym miejscu. W chłodniejsze dni piję zdecydowanie mniej. W cieplejsze biorę litr w podręcznej butelce i pół w dodatkowej, o ile nie będzie możliwości napełnienia. W obu przypadkach wiem, że to za mało, dlatego wieczorem uzupełniam płyny. Dla mnie akurat picie mało nie jest problem, koniecznie jednak dostosujcie to do własnych potrzeb i uzupełnijcie płyny po wędrówce.

Jedzenie – w czasie wędrówki warto mieć pod ręką coś, co szybko dostarczy energii. Mogą to być batony energetyczne, mieszanka studencka – ja zazwyczaj przygotowuję własne mieszanki z daktyli i orzechów. Coś bardziej treściwego mam na dłuższe przerwy – kanapki, rzadziej coś bardziej obiadowego. W każdym razie życie nauczyło mnie, żeby zawsze dorzucić parę małych batoników do tego, co wydaje mi się, że wystarczy. Możemy czuć się trochę słabiej, ciśnienie nie to, może za krótki sen – dodatkowa dawka energii się przyda.

Jedzenie w schronisku – większość schronisk oferuje całkiem ciekawe menu. Jeśli więc niekoniecznie macie zamiar oszczędzać ani nosić własne, to wieczorny, sycący posiłek na pewno wzmocni przed kolejnym dniem. Ja jednak z pewnych względów muszę być bardziej samowystarczalna. O tym, co ze sobą zabieram, napiszę w osobnym poście.

Naczynia: kubek, „spork”.

Kilka torebek herbaty, kawa w woreczku.

Termos – miło się napić gorącej herbaty w chłodny dzień, ja jednak rezygnuję z tego dodatkowego ciężaru. Wiem jednak, że dla niektórych to punkt obowiązkowy szczególnie przy niższych temperaturach.

POZOSTAŁE RZECZY

Nie mniej ważne:

Mapa – bardzo lubię tradycyjne papierowe mapy i zawsze taką ze sobą mam. Chociaż pewnie lepiej zainwestować w laminowaną, szczególnie jeśli mamy zamiar częściej bywać w jakimś miejscu. Papierowa mapa niestety szybko się drze, a w przypadku deszczu może się łatwo zniszczyć (albo „rozpuścić” – znajomym się przydarzyło).

Mapa offline – wgrana na telefon, będzie działać dzięki GPS-owi nawet jeśli nie będzie zasięgu. Ewentualnie zrobione screen shoty np. ze strony mapa-turystyczna.pl. Według mnie nie jest to konieczne na łatwiejszych i dobrze oznaczonych trasach, ale z drugiej strony i na takich zdarzyło się pogubić.

Numer do GOPR-u / TOPR-u 601 100 300 lub 985 (ewentualnie aplikacja Ratunek, szczególnie na wyjazd w Tatry).

Dokumenty – szczególnie dowód, będzie potrzebny chociażby przy meldowaniu się w schronisku. Poza tym jednak wyjmuję z portfela wszystko, co nie będzie mi na pewno potrzebne. Jeśli się zgubi, będzie mniej duplikatów do wyrobienia.

Gotówka – na co dzień używam prawie zawsze karty, na wyjazdy biorę jednak ze sobą gotówkę i to raczej drobne banknoty. Przydadzą się np. żeby zapłacić za bilet w busach i w niektórych schroniskach.

Długopis i kartka – może trochę staroświecko, ale w górach staram się nie polegać w 100% na telefonie. Zawsze wrzucam więc kartkę i długopis.

Śpiwór – nieobowiązkowo, chyba wszystkie schroniska mają koce i za dodatkową opłatą oferują pościel. Do zastanowienia więc, czy warto specjalnie brać swój śpiwór. Na pewno bardziej opłaca się przy kilkudniowych wędrówkach, jeśli każdą noc spędzacie w innym miejscu. Z drugiej jednak strony na taki dłuższy wypad lepiej spakować coś innego w to miejsce albo po prostu odciążyć plecak.

➡ Kilka szybkozłączek (zwanych też zipami czy trytytkami), mogą się przydać, jeśli np. coś się rozerwie w plecaku.

Scyzoryk / nożyk / nożyczki – ja akurat biorę te ostatnie, ale cokolwiek, co tnie, prawdopodobnie się przyda.

Jeśli macie swoje patenty na to, co koniecznie trzeba ze sobą zabrać, podzielcie się w komentarzu. Chętnie zaktualizuję swoją listę.

2 Comments

  • Marta
    Posted 14/01/2022

    Bardzo przydatna lista, dzięki 🙂

    • Asia
      Posted 14/01/2022

      Ja sobie na jej podstawię zrobiłam taką checklistę, żeby się za każdym razem nie zastanawiać, co wziąć. Postaram się niedługo wrzucić pdf-a.

Leave a comment

%d bloggers like this: