Wymyśliłam, że na urodziny pojadę w góry. Właściwie to nie była aż tak szczególna decyzja, bo w górach byłam tydzień wcześniej i pojechałam też w weekend kolejny. Moim marzeniem było jednak, żeby dostać się do Chatki pod Rysami, a w dzień urodzin stanąć o wschodzie słońca na Rysach, ale nie było już miejsca na nocleg. Plan „b” to Królowa Beskidów – Babia Góra.

To wyjątkowy szczyt, samotny, bez problemu rozpoznałam ją, podziwiając zachód słońca w Pieninach. Ale też bardzo kapryśny, zimą może być na niej naprawdę niebezpiecznie i niejedna ekipa potrzebowała już pomocy ratowników górskich. O jej humorach sama miałam przekonać się wkrótce.

A może tak rzucić wszystko i zamieszkać w Zawoi?

Wczesnym rankiem pojechałam do Krakowa, a stamtąd busem do Zawoi. Możliwości dotarcia do schroniska Markowe Szczawiny jest kilka; ja wybrałam czarny szlak rozpoczynający się w Zawoi Lajkonik. Początek trasy idzie wzdłuż asfaltowej drogi, przez wieś. Wcześniej padało, na niebie wciąż wisiały chmury, a drzewa były tak ciemnozielone. Na żółtym domku ze spadzistym dachem wisiał banner „Na sprzedaż” i pomyślałam, że bardzo chciałabym tam zamieszkać. To znaczy jeszcze nie teraz, ale przez chwilę się rozmarzyłam.

Nieco wyżej chmury urządziły przepiękny spektakl. Popychane wiatrem, to zasłaniały, to odsłaniały lasy, tworząc trochę mroczny klimat. Po chwili przebiło się popołudniowe słońce, nadając okolicy ciepłej barwy.

Markowe Szczawiny i idziemy spać o prawilnej godzinie

Przy Starym Groniu wchodzi się na teren parku narodowego i szeroką drogą przez las dochodzi do Sulowej Cyrhli. Stąd jeszcze kawałek do schroniska.

To duży budynek i mimo pochmurnej pogody jest pełen. Pani z recepcji z okazji urodzin chce mnie czymś poczęstować, ale jestem kiepską osobą do takich niespodzianek – piwa nie piję, ciasta nie jem. Ale bardzo miło jej podziękowałam, więc mam nadzieję, że jeszcze kiedyś komuś zaproponuje taki prezent. W 8-osobowym pokoju, w którym śpię, wszyscy zgodnie kładziemy się o 21. Na co dzień byłoby mi trudno tak żyć, ale na wyjazdach, szczególnie górskich, gdy trzeba wstawać wcześnie, uwielbiam dostosowywać się do rytmu wyznaczanego przez dzień i noc.

Cudowny poranek

Przed 6 pobudka, a pół godziny później wymarsz. Promienie wschodzącego słońca przebijają się między drzewami i tracę przez to sporo czasu na robienie zdjęć, ale takie chwile są cudowne.

Decyduję się na szlak żółty Percią Akademików. Można nim iść tylko w jedną stroną, a ze względu na zagrożenie lawinowe zimą jest zamykany (alternatywą jest łagodniejszy szlak czerwony). Najpierw idzie się łagodną, szeroką drogą wspólnie ze szlakiem niebieskim, by później odbić w prawo. Ten fragment to drewniane stopnie, które później przechodzą w ułożone z kamieni schody.

Po przejściu przez las przez chwilę robi się trochę jak w dżungli, a przynajmniej mnie tak się kojarzą te rośliny. Jednak wraz z wysokością jest ich coraz mniej. W końcu dochodzi się do najbardziej wymagającego fragmentu, gdzie trzeba sobie pomóc łańcuchami i drabinkami.

Niestety poranne słońce zniknęło za chmurami, a im bliżej szczytu – chociaż teraz to już łagodne wejście niczym po płaskich schodach – tym mniej przyjemnie się robi. Wiatr przybiera na sile, kropi deszcz, robi się chłodno.

Kaprysy Królowej

Ale oto i szczyt! Oprócz mnie może jeszcze dwie osoby i podobnie jak one, skrywam się za osłoną kamiennych murków ustawionych na pewno specjalnie dla ochrony przed porywistym wiatrem. A ten świszczy, dudni, chmury przewalają się przez szczyt i warunki raczej nie zachęcają do dłuższej posiadówki.

Zakładam czapkę i rękawiczki i nawet nie chcę myśleć, jak bym się bez nich czuła. I tak palce mi zgrabiały, próbuję rozgrzać ręce w kieszeniach. Schodzę w kierunku zachodnim, a im bliżej jestem Przełęczy Brona tym więcej słońca i cieplej. Tak jakbym weszła w jakiś inny świat, opuściła krainę mroku i wiecznego zimna. Później przez cały dzień jest już pięknie i słonecznie, ale przez Babią Górę nieustannie przelewają się chmury, cały czas ma na sobie tę chmurzastą czapę.

Sielankowy Beskid Żywiecki

Z Przełęczy Brona można wrócić do schroniska, moja trasa idzie jednak prosto – przez Małą Babią Górę…

…Żywieckie Rozstaje, Przełęcz Jałowiecką szlakiem zielonym dochodzę do Hali Kamińskiego, gdzie koniecznie trzeba zrobić odpoczynek i napatrzeć się na okoliczne góry.

Stąd już szlakiem żółtym dochodzę do Zawoi Mylnych Młaków, później czarnym do Wilcznej i przez wieś do ronda w Widłach, przy którym jest mój przystanek.

Trasa z Zawoi do schroniska to 5,6 km, drugiego dnia pokonuję 17,5 kilometra. A więc nie za dużo, mogę wracać do Krakowa i łapać pociąg do Warszawy.

Całość wygląda tak. A na Babią Górę bardzo chcę wrócić zimą.

Informacje praktyczne:

  • busy do Zawoi odjeżdżają z dworca autobusowego w Krakowie, cena ok. 10 zł
  • nocleg w schronisku Markowe Szczawiny w pokoju wieloosobowym – 40 zł, cała oferta do sprawdzenia tutaj

Leave a comment

%d bloggers like this: